Łojotokowe zapalenie skóry




Agnieszka Hodzyńska napisała 22/03/2010 15:33 | Cytuj
Witajcie! Moja historia była taka: po zastosowaniu pewnego kremu firmy „X” zaczęły się moje problemy ze skórą twarzy. Ból, pieczenie, swędzenie, czerwone plamy. Dermatolog zdiagnozowała u mnie łojotokowe zapalenie skóry. Zero makijażu, nie myć wodą. Dostałam robioną maść ze sterydami i drugą z rtęcią. Pomagało przy codziennym stosowaniu, ale chodzenie ze świecącą twarzą wysmarowaną wazeliną (taka była ta maść ze sterydami "na dzień") to nie było dla mnie. Wyrzuciłam te mazidła i rozpoczęłam poszukiwanie kremu, który rozwiąże mój problem. Proces ten trwał ładne parę lat. W międzyczasie odwiedziłam innego dermatologa. Dostałam do smarowania Clotrimazol, ale po tym to dopiero na twarzy miałam ogień! No więc wyrzuciłam i zaczęłam gromadzić w domu najróżniejsze smarowidła. Mogłabym teraz sklep otworzyć:) Stosowałam raz czy dwa, po czym za każdym razem problem wracał i sięgałam po kolejny, kolejny, kolejny... Straciłam nadzieję na poprawę i myślałam, że tak będzie w nieskończoność. W styczniu b.r. poznałam Colway i nie chcę się już rozstawać. Chyba nie zaskoczę nikogo informacją, że używając kremów i kolagenu Colway mój problem stał się przeszłością. Dlaczego wcześniej o Was nie słyszałam? Straciłam tyle cennego czasu. Nie dość, że pozbyłam się problemu to również podjęłam współpracę z firmą:) Bardzo proszę o więcej wpisów w tym wątku. Ja, świeży nabytek chłonę to wszystko jak gąbka i nie mam dość. Wiem, że dla Was, doświadczonych, to wszystko jest oczywiste ale mi i innym "nowym" to bardzo ułatwi pracę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz