Cukrzyca,


bozena goduslawska napisała 06/12/2010 23:08 |

Jedna z moich menaga od roku opisuje szczegółowo swóją historię zdrowotną.Jak się słusznie domyślacie łyka systematycznie colvitę w słusznych ilościach.
Jak przed wielu laty odwiedza swoją rodzinną lekarz prosząc ją już teraz tylko o badania których wyniki nagle się poprawiają. ./ ku wielkiemu zdziwieniu pani doktor/
W pażdzierniku 2009 r p.doktor nie chciała spojrzeć na opakowanie colvity, dziś poprosiła o książkę Batieczki. . . a Zosia K. kiedys napewno sama opiszę swoją miłość do colvity. . .

Maria napisała 06/12/2010 23:23 |

Bożenko, moja historia jest identyczna. W czwartek idę do swojego lekarza po skierowanie na kolejne badania. Spodziewam się jeszcze lepszych wyników od tych sprzed dwóch miesięcy, choć już tamte, zdaniem lekarza, są wręcz książkowe. Od prawie roku nie biorę żadnych leków. Stosuję wyłącznie Colvitę i to nie w sposób ciągły, ale za to w dawkach uderzeniowych, okresowo. Przez ten rok mój metabolizm uregulował się do tego stopnia, że schudłam 13 kg, nie miewam zaparć, zgagi, problemów z trzustką (wcześniej nagminnych), co było związane z cukrzycą. Cukier przed rokiem, po jedzeniu, bywał w granicach 280-300. Obecnie nie jest jego więcej niż 125, rano 100-105. Jednym słowem nie mam cukrzycy, tak samo jak nie mam już niedoczynności tarczycy. To są słowa mojego lekarza rodzinnego. Wyniki badań skrzętnie gromadzę i przechowuję - teraz kolej na następne i wiem, że będą jeszcze lepsze. A Colvitę zaczęłam zażywać tylko po to, by zapobiec ewentualnym przerzutom po przebytej 10 lat temu chorobie nowotworowej. Takich efektów "ubocznych" w ogóle się nie spodziewałam, ale skoro mam dowody na to, że cofnęły się u mnie choroby ponoć nieuleczalne, to jestem pewna, że i mój system ochronny zabezpieczony jest dzięki Colvicie na tyle, że kilka lat życia na pewno sobie w ten sposób podarowałam :
)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz